środa, 13 kwietnia 2011

mocny alkohol drapał gardło, i szlug po szlugu, opowiadałeś mi jak boisz się żyć.

Pachniał nikotynowym dymem z papierosa, zeszłorocznym śniegiem, szczerym śmiechem, głęboko skrywaną tajemnicą, nutką egoizmu, nadzieją na lepsze jutro, świeżą trawą skroploną poranną rosą, owocami z sadu ukochanych dziadków, czułym pocałunkiem o poranku, wiosennymi piegami skradzionymi promykom słońca, kurewsko drogimi perfumami, ciepłem słońca, bukietem herbacianych róż, ciepłem złotych gwiazd, perfekcyjnie skręconym jointem, bakaliową czekoladą, bożonarodzeniową choinką, szarlotką obsypaną cynamonem. Życiem.

2 komentarze: